Nie wiem jak Wy, ale ja jestem w świetnym nastroju. Właściwie jest tak już bardzo, bardzo długi czas. Zastanawiałam się dlaczego... Chyba mój kochany mąż jest tego sprawcą. Każdego dnia budzę się z uśmiechem na buzi, każdego dnia nie zdając sobie z tego sprawy wyśpiewuje pod nosem znane melodie, każdy dzień jest piękniejszy i bardziej słoneczny mimo, że pada deszcz, każde spojrzenie w oczy emanuje miłością, ciepłem i szczęściem. Dziś się nad tym zastanawiałam i stwierdziłam, że tak właśnie u nas jest każdego dnia. Jestem cholerną szczęściarą. Nie kłócimy się, to dziwne, ale na prawdę tak jest. Owszem mamy fochy, inne zdanie na różne tematy, 10 minut milczenia, czasem bywają większe nerwy, czasem mniejsze, ale zawsze po kilku minutach patrzymy na siebie i wybuchamy śmiechem. Nie wrzeszczymy na siebie, no nie licząc kilku dni kiedy rzucałam fajki hihi moje nerwy sięgały zenitu i krzyczałam bez powodu, na szczęście mój mądry mąż uświadomił mi, że powodem tego jest odstawienie nałogu i że to minie. Po kilku dniach wygrałam tę walkę. Mimo, że zdarza nam się obojgu zaklnąć to nigdy wobec siebie, to okropne. Chyba oboje za bardzo lubimy harmonie i równowagę, a przede wszystkim święty spokój. Kiedyś myślałam, że nie ma związku bez kłótni. Dziś wiem, że jest. Szkoda czasu na dłuższe fochy, kłótnie, szkoda nerwów, oboje jesteśmy w pełni świadomi, że życie na prawdę jest zbyt krótkie by tracić jakiekolwiek chwile na to by być smutnym, złym i zdenerwowanym. Trzeba cieszyć się sobą nawzajem i doceniać fakt, że siebie mamy, inni nie mają tyle szczęścia.
Chciałam Wam życzyć na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia oraz na Nowy Rok:
-harmonii
-uśmiechu każdego dnia
-spokoju ducha
-wsparcia ukochanej osoby
-śpiewania pod nosem ulubionych melodii
-Świąt spędzonych w przyjemnej atmosferze
-wszystkim pokręconym chciałabym jeszcze życzyć pięknych i bezproblemowych loków, aby zachwycały Was każdego dnia :)
-oraz wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, on musi być cudowny ;)
Blog o zniszczonych wieloletnim rozjaśnianiem włosach, o kosmetykach i o życiu Pokręconej na Bawarii.
poniedziałek, 22 grudnia 2014
piątek, 19 grudnia 2014
Nienawiść, zazdrość i brak szacunku. Szanuj bliźniego swego jak siebie samego.
Dziś o włosach nie będzie. Cały niemal dzień miałam nerwy. Nikt mi właściwie nic nie zrobił. Chodzi o to, że w dzisiejszych czasach ludzie są wredni, przepełnieni nienawiścią i nie szanują się nawzajem. Cholernie to smutne i przykre. Należę na FB do pewnej grupy kulinarno-gospodarczej. Jak wiadomo mamy okres przedświąteczny więc na grupie jest wielki bum na wszelkie ciasta, ciasteczka i na choinki oczywiście. Pewna starsza już Pani Ewa, wieku nie znam, ale ze zdjęcia wygląda mi na 65 lat. Kobieta dodała dwa zdjęcia swojej choinki. Choinka w dość nietypowym dla przeciętnego człowieka stylu, bo w stylu francuskim, który cechuje się raczej przepychem, aczkolwiek ja ten styl uwielbiam. Kocham domy urządzone w tym stylu, chociaż sama zawsze odjęłabym nieco to ogólnie styl francuski moje oczy cieszy. Wracając do Pani Ewy otóż dodała dwa zdjęcia swojej choinki. Była ładna, ale jak to w stylu francuskim pełna przepychu, bombek i wszelkich ozdób było sporo, ale wszystko ze sobą pięknie współgrało. Ogólnie choinka nie w moim stylu, ale wyglądała ładnie i imponująco. Do czego zmierzam? Otóż posypała się pod zdjęciami lawina komentarzy jaka to choinka piękna, jaka śliczna itd. moją uwagę przykuły jednak inne komentarze, te negatywne... a że nasrane, a że kicz, że okropieństwo itp. Cztery osoby urządziły sobie dosłownie lincz nad tą biedną starszą kobietą. Pomyślałam - ludzie nie mają serca, ani kultury. Zrobiło mi się szkoda Pani Ewy i napisałam grzecznie, aby owe osoby jeśli mają takie komentarze pisać to lepiej, żeby już nic nie pisały, bo sprawiają przykrość tej starszej Pani. Nie macie pojęcia jaki był odzew. Zaczęli tam po mnie jechać, że jest wolność słowa, co się wtrącam, że aferę robię. Musielibyście czytać te komentarze, były pełne jadu, nienawiści, wredoty w najczystszej postaci. Pomyślałam sobie tak - ale niewychowane pustaki. Co ma wolność słowa do kultury? Jestem w grupie kulinarno-gospodarczej, ludzie dodają tam przeróżne zdjęcia, przepisy itd. itp. jeśli się mi nie podoba to nie komentuje. Strasznie mnie to ugodziło w serce, bo na prawdę nie były to miłe komentarze, skoro mnie to zabolało i nieprzyjemnie było mi czytać to co musiała czuć starsza kobieta, której pewnie owa grupa jest jedną z niewielu rozrywek w życiu... Najpierw chciałam tym pustakom inteligentnie pojechać z nutą zołzowatego temperamentu, ale potem stwierdziłam, że rozpętam burze i dałam sobie spokój. Pustaki ciągły upokarzanie starszej Pani jeszcze przez dobrą godzinę. Ktoś ich tam upominał, ktoś zwracał uwagę, a we mnie się gotowało. Owa Pani Ewa w końcu nie wytrzymała drwin i skasowała post ze zdjęciami choinki. Nie wiem jak można być tak głupim, tak tępym, nie mieć taktu, wyczucia, klasy i szacunku do starszych osób. Wolność słowa, te pustaki przedkładały ponad wszystko. W dupie mam taką wolność słowa. To nie jest wolność słowa, to drwiny, brak szacunku do bliźniego. Wszystko dlatego, że choinka nie była w ich guście. Zapewne starsza Pani była z niej bardzo dumna i postanowiła podzielić się dumą oraz radością z koleżankami i kolegami w grupie. Jakże jej musiało być cholernie przykro. Szanuj bliźniego swego jak siebie samego. Dlaczego o tym zapominamy? Dlaczego potrafimy być takimi cholernymi wredotami? Kim się staliśmy? Bezkarnie łamiemy wszystkie boże przykazania, robimy sobie na złość, szykanujemy, drwimy tylko dlatego, że nie podoba się nam choinka, czyjaś kurtka, okulary, aparat na zębach, niemodne ciuchy, nadwaga, trądzik, stary samochód, buty, lakier na paznokciach, fryzura, chłopak, dziewczyna, mąż, żona, nie podoba się nam, że ktoś jest za chudy, za gruby, a to ma rude włosy, to nie takie ciuchy, a to nie ma dzieci, a ten ma za dużo itd. mogłabym wymieniać do rano, albo dłużej. Dlaczego tacy jesteśmy ? Przecież potrafimy być mili, kochani, potrafimy pomagać. Co z nami się dzieje? Gdzie tkwi przyczyna? Nie potrafię tego pojąć. Ludzie potrafią przyczepić się takich pierdół, że nie wiem czy się śmiać czy bać o ich mózgi. Ludzkie zachowanie od dawna mnie pasjonowało, psychologia była dziedziną, do której lubiłam zaglądać. Liznęłam jej nieco na studiach. Jednak prawdzie życie potrafiło obalić kilka silnych teorii i definicji. Cholernie boli mnie, że pustaki zafundowały Panie Ewie taki nieprzyjemny wieczór. Chciałam dyskutować, potrafiłabym zgnoić ich intelektualnie tylko po co miałabym zniżać się do ich poziomu... Była jeszcze jedna sytuacja , która mi się nie spodobała, ale o tym nawet nie warto wspominać. Napomknę jedynie o tym, że nie znoszę ludzi uszczypliwych, którzy za wszelką cenę muszą dogryźć. Nie znoszę tych co oceniają innych. -Ona ma 30 lat i jeszcze nie ma dzieci- powiedziała jedna plotkara do drugiej. Nie pomyślały, że nie może ich mieć? -Jaka ona gruba, mogłaby mniej żreć- powiedziała jedna plotkara do drugiej. Nie pomyślały, że jest chora? - ale ona wygląda, jakby się urwała z zeszłej epoki - powiedziała jedna plotkara do drugiej. Nie pomyślały, że jej mama ma raka, a tata po wypadku samochodowym jeździ na wózku i nie mają pieniędzy? Zanim kogoś ocenisz to pomyśl, bo zawsze jest jakiś powód i przyczyna.
czwartek, 18 grudnia 2014
Gumka Invisibobble
To, że zawsze wracam z zakupów z jakimś nowym kosmetykiem do włosów, mojego męża przestało już dawno dziwić. Ostatnio staram się być twarda i nie daje się namówić tym pięknym opakowaniom na ich kupno. Dziś do domu nie wróciłam z kosmetykiem, ale za to z gumką do włosów. Nie byle jaka to gumka moi drodzy, to gumka Invisibobble.
O gumce dowiedziałam się od Aleksandry z blogu http://blogaleksandry.blogspot.de/ . Początkowo sceptycznie podeszłam do gumki, która bardziej na zdjęciach przypominała mi kabel telefonu z początku lat ´90. Postanowiłam jednak spróbować. Zakochałam się w tej gumce od pierwszego wejrzenia, a potem związania włosów. Gumki mają piękne kolorki, każdy znajdzie swój. Ja wybrałam ciemną czekoladę ze względu na kolor włosów. Jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę, gdyż kolor gumki zgrał się perfekcyjnie z kolorem moich włosów. Jeśli zaś o samą gumkę chodzi to jestem z niej zadowolona i miło zaskoczona.
Plusy:
Nie plącze i nie ciągnie włosów.
Włosy mogę spiąć w dowolnym miejscu i kucyk się nie rozłazi, nie ma żadnego problemu.
Gumka nie ciągnie włosów przy skórze, możemy zapomnieć o bólu, który towarzyszył nam przy zwykłej gumce.
Biegałam w niej po domu i kucyk nie zmienił swojego kształtu.
Czasem zapominałam, że mam spięte włosy.
Co dla mnie ważne włosy są upięte luźno, a mimo wszystko się trzymają i się nie rozłażą.
Gumka nie wyrywa włosów, co jest ogromnym plusem dla osób, które często na swoich gumkach widzą kosmyki wyrwanych włosów.
Wydaje się być trwała.
Jest dostępna w wielu ślicznych kolorach.
Nie ściska włosów i nie tworzy na nich widocznych śladów jak to bywa przy zwykłych gumkach.
Jest wykonana z delikatnego, wodoodpornego tworzywa i dzięki temu może nam służyć do wiązania włosów podczas olejowania . Spokojnie można umyć i ponownie wiązać ją suche już włosy.
Minusów nie zauważyłam. Jedynie cena nie należy do niskich. Za gumkę zapłaciłam 4,95 euro. Myślę jednak, że warta jest tej ceny.
Podsumowując to jestem niezmiernie szczęśliwa, że kupiłam ta gumkę. Teraz kiedy moje włosy są w tak złym stanie to noszę je spięte właściwie bez przerwy. Do tej pory szybko bolała mnie skóra głowy. Dzięki gumce Invisibobble nic mnie nie boli, a włosy są ładnie upięte. Czasem zapominam, że są spięte, bo nie czuje gumki. Polecam, warto zainwestować.
Aleksandro dziękuje za polecenie gumki :*
środa, 17 grudnia 2014
Załamana ja, ale tylko na chwile.
Dziś miałam chwilowy spadek formy. Załamałam się. Przedstawiłam moja włosową sytuację Pani doktor od włosów czyli Pani Trycholog. Uzyskałam kilka porad, nie za dużo, bo cóż też Pani doktor może przez internet zdziałać. Jedno jej zdanie kompletnie mnie rozwaliło. Ostrzegła mnie, że skręt włosów może już nigdy nie wrócić. Jak to? To nie możliwe, to nie możliwe - pomyślałam. Czytałam o tym, ale nie brałam tego kompletnie pod uwagę i wiecie co? Nadal nie biorę. NIE. Ktoś pomyśli... to tylko włosy... Dla mnie to aż włosy. Kobiety lubują się w różnych rzeczach. Makijażu, wizażu, żelowych tipsach, ciuchach itd. Ja uwielbiam loki. Moje loki wrócą i to ładniejsze, zdrowsze, będą śliczne! Pobeczałam się jak dziecko po przeczytaniu tego jednego zdania od Pani Trycholog. Mąż tulił mnie w ramionach. Chyba musiałam z siebie wywalić żale, które siedziały gdzieś głęboko. Nie ma lepszego oparcia niż silne ramiona ukochanego mężczyzny i kilka ciepłych słów. Zadałam mu głupie pytanie, zupełnie jak wtedy, kiedy się jest pierwszy raz zakochanym i chce się usłyszeć, że ta pierwsza miłość będzie trwała aż po grób.
- i za co będziesz mnie kochał jak moje loki nie wrócą? - zapytałam jeszcze trochę zapłakana, ale w lepszym humorze
- za to co teraz Misiaku, za serce - odparł.
Wierzcie lub nie, ale płakałam dalej, tylko z innego powodu, a było nim szczęście, które mnie obejmowało.
poniedziałek, 15 grudnia 2014
Garnier UltraLift Complete Beauty krem przeciwzmarszczkowy na noc
Ponieważ stuknęła mi trzydziestka, apropo to wcale nie taki straszny wiek. Zmarszczek nie mam i jakoś funkcjonuje, całkiem nieźle zresztą ;) Wracając do tematu ... skoro stałam się gorącą trzydziestką to stwierdziłam, że może czas najwyższy na krem nawilżający na noc? No i tu się pojawia pytanie - JAKI?
Dziś chciałabym przedstawić Wam moją opinię na temat kremu przeciwzmarszczkowego na noc - Garnier Ultra Lift. Trzydziestka stuknęła mi już ładnych parę miesięcy temu, a ja wciąż nie używałam kremu nawilżającego na noc. Nie miałam pojęcia jaki wybrać. Z pomocą przyszedł mi 6 grudnia Mikołaj :) Sięgając w głąb torby z prezentami od Mikołaja najpierw wyjęłam krem Garniera. Od zrazu wiedziałam, że to krem na noc. Kochany Mikołaj wiedział co mi kupić :) Najpierw nieco sceptycznie spojrzałam na ten krem przeciwzmarszczkowy, no bo przecież nie mam nawet jednej zmarszczki. No i tak na prawdę jaki krem nawilży, ale nie natłuści, moja nietypową skórę, która należy do tłustych, bo jest trądzikowa, ale jest też bardzo przesuszona choćby od solarium. Mój Mikołaj szybko mi wyjaśnił, że wszystkie kremy na noc są przeciwzmarszkowe, mam nadzieje, że mówił prawdę hihi Co do kremu to oczekiwałam od niego bardzo wiele no i się nie zawiodłam. Krem jest boski. Pokochałam go od pierwszego użycia. Kocham w nim wszystko, to jak cudownie nawilża moją skórę, która wchłania go w oka mgnieniu, jego cudowny zapach, który mogłabym wąchać i wąchać, to, że odświeża skórę, a ta po przebudzeniu jest niesamowicie ożywiona. Krem jest lekki, nie zapycha, dobrze się rozprowadza. Jednym słowem POLECAM. Jeśli masz przesuszoną skórę lub suchą i nie chcesz tłustego kremu to ten jest dla Ciebie.
piątek, 12 grudnia 2014
Wieczór dla włosów.
Ostatnio
dumałam sobie nad maskami domowej roboty.
Chciałam też podarować moim włosiaką troszkę protein. Wybór
padł na maskę z żółtek, którą nieco pod siebie zmodyfikowałam.
Ostatecznie w składzie mojej domowej maski znalazły się dwa
żółtka, łyżeczka oleju lnianego i około 5 kropli gliceryny
(zakup apteczny)
oraz odrobinę odżywki Isany, powiedzmy
wielkości orzecha laskowego. Na
moje włosy, które aktualnie są do ramion takie proporcje w
zupełności wystarczyły. Apropo Isany... uwielbiam i polecam tą
odżywkę. Nie zawiera silikonów ani parabenów, świetnie nawilża
i do tego ta cena, śmiesznie niska. Odpowiada mi również szampon z
tej serii, aktualnie nie mam go w swoich zapasach, ale jutro się to
zmieni ;) Włosy
umyłam szamponem dla dzieci z Bübchen
z proteinami pszenicy i rumiankiem. Szampon nie zawiera mydła,
konserwantów i sztucznych barwników, PEG, emulgatorów.
PEG,
PPG – są
to polimeryczne związki, które w składach kosmetyków występują
jako rozpuszczalniki, emulgatory i środki zwiększające lepkość.
Są rozpuszczalne w wodzie. Na listach w składzie kosmetyków są
wyszczególnione jako właśnie PEG, PPG, ale także z różnymi
przyrostkami - glikol polietylenowy, polietylenoglikol, poliglikol
oksyetylenowy, polioksyetylenoglikol, makrogol, carbowax,
polyethylene glycol, polyethylene oxide lub PEO.
Emulgatory
są składnikami kosmetyków, które są odpowiedzialne za łączenie
się olejów z wodą. Producenci naturalnych kosmetyków stosują
związki pochodzenia naturalnego, np. estrów gliceryny, zaś
producenci kosmetyków konwencjonalnych w celu nadania kremom i
balsamom właściwej konsystencji zazwyczaj używają dużo tańszych
surowców syntetycznych zwanych PEG (Polyethylene
Glycol).
Ok
mamy trochę teorii. Warto nauczyć się czytać składy kosmetyków.
Obecnie na rynku jest wiele produktów, które na opakowaniu mają
napisane np. Arganowy, a tak naprawdę produkt nic z arganem nie ma
wspólnego. No i dlatego właśnie, by ustrzec się od takich oszustw
warto nauczyć się czytać składy produktów. Co do szamponu
Bübchena
to
dziś mi się skończył i nawet się z tego cieszę, bo kompletnie
nie ułatwiał rozczesywania, a wręcz przeciwnie, plątał okropnie moje włosy . Bez odżywki bądź maski ani rusz. Tak
właśnie wyglądało to w moim przypadku. Troszkę za mało się dla
mnie pienił. Czy kupiłabym jeszcze raz?Tak, ze względu na skład.
Wart jest wytestowania, bo jak wiadomo co mi nie pasuje bądź pasuje
to TOBIE już nie koniecznie. Tak to już jest, że nasze włosy to
indywidualiści. Po szamponie na włosy nałożyłam Alttere z
granatem, również polecam, bez żadnego ALE. Pozwoliłam jej
leżakować na moim mopie przez 30 minut bądź nawet nieco dłużej.
Włosy po Altterze świetnie się rozczesują, jedynie zapach nie
każdemu może podejść, mi akurat odpowiada. Cena niska. Na prawdę
polecam ten kosmetyk. Dziś mi się skończył, ale jutro wróci do
mojej kolekcji. Na koniec odrobina odżywki b/s (bez spłukiwania)
Garnier Oil Repair 3 co tu dużo mówić... odżywka emolientowa, w
jej składzie mamy następujące oleje: z oliwek, awokado i shea. Z tą odżywką rozumiemy się doskonale od samego początku.
Końcówki zabezpieczyłam Bioelixirem Argan
Oil. Pięknie pachnie i spełnia swoje zadanie, bo doskonale zabezpiecza końcówki, wart jest zakupu. Po dzisiejszym dopieszczaniu włoski są mieciutkie i bardzo przyjemne w dotyku. Błyszczą
się, są sprężyste i nawilżone. Puchu brak. Jednym słowem - był
to
udany wieczór
dla włosów.
Dobranoc :)
P.S. bedzie dopisek nt emolientow.
Fot.
wtorek, 9 grudnia 2014
Nowa pielęgnacja.
Pozostało mi jedynie dopieszczanie moich włosów. Dziś dostały pierwszą serię witamin po sobotnim farbowaniu. Zaczęłam od olejowania włosów olejem kokosowym, oczywiście musi to być prawdziwy olej, bio. Dodałam 5 kropelek Gliceryny dla większego nawilżenia. Mam nadzieję, że na zdjęciu widać, że olej kokosowy ma konsystencje stałą i aby wetrzeć go we włosy należy delikatnie go ogrzać. Sposoby są różne. Można np. położyć miseczkę z olejem na kaloryfer, ja mam do tego malutki garneczek i kładę go na płytę, która włączam na maxa, bo nie chce mi się czekać, aż się olej rozpłynie. Ile potrzebujemy na włosy? To akurat zależy od ich długości. Ja aktualnie mam przed ramiona. Dziś najpierw użyłam dwie czubate łyżeczki, ale moje włosy dosłownie piły olej w oczach i rozpuściłam jeszcze kolejne dwie łyżeczki. O zbawiennych wpływach olejów na włosy odsyłam Was do internetu. Polecam Wam gorąco oleje zamiast najdroższych kosmetyków. Każdy musi dobrać sobie indywidualnie do potrzeb. Olei jest mnóstwo kokosowy, macademia, arganowy, lniany, z orzecha włoskiego, albo ten niemal zawsze obecny w naszej kuchni czyli oliwa z oliwek. Naturalnie wymieniłam jedynie kilka, mi oliwa z oliwek nie pasuje. Puszy mi wlosy, za to doskonale u mnie sprawdza się kokosowy i lniany. Kokosowy do tego pachnie przepięknie. Im dłużej olej leżakuje na naszych włosach tym lepiej, niektórzy zostawiają go na całą noc. Ja nie czułabym się komfortowo. U mnie dziś 6 godzin. Grunt, abyśmy go przytrzymały na włosach minimum 30 minut. Pierwsze efekty olejowania zauważyłam właściwie już po pierwszym razie. Większy efekt przyszedł po dwóch tzgodniach. Olej można nakładać na skórę głowy, jednak nie u każdego to się sprawdza, u mnie akurat tak.
Jak olejować?
Do miseczki wlewamy potrzebną ilość oleju. Nie musi być go dużo, olej nie ma ściekać nam z włosów.
Olej wcieramy we włosy (w suche bądź mokre) przed myciem, nakładamy np. reklamówkę jednorazową, a na to bawełniany czepek lub ręcznik. Reklamówka jest o tyle wygodna, że można ją potem wyrzucić do kosza.
Możemy podgrzewać nasz czepek suszarką, ciepło to dodatkowy plus.
Trzymamy ile dusza zapragnie, ale nie krócej niż 30 minut.
Do oleju możemy dodać kilka kropli gliceryny, maseczki lub maski.
Co daje nam olejowanie?
Włosy nabierają blasku.
Robią się mięciutkie i przyjemne w dotyku.
Odrastają zdrowsze i mocniejsze.
Nabierają sprężystości (apropo w końcu wiem co to znaczy, a to dzięki olejowaniu właśnie)
Włosy są nawilżone.
Włosy są gładsze w dotyku, co widać gołym okiem.
Nie puszą się.
Co ile dni olejować włosy?
To już kwestia indywidualna. Ja olejuję przed każdym myciem, czyli co dwa dni. Jeśli widzę, że włosy zaczynają mi się przetłuszczać zmniejszam ilość do dwóch na tydzień.
Polecam olejowanie zamiast najdroższych kosmetyków. Sprawdźcie sami. Poniżej zdjęcia mojego zestawu z dzisiejszego olejowania oraz fotki kosmetyków jakich użyłam do dzisiejszej pielęgnacji.
Włosy po wyschnięciu
Mikołajki - magiczny dzień. Nowy etap moich włosów.
Data
6.12.2014r. okazała się faktycznie magiczna. Mąż tzn yyy Mikołaj
oczywiście zaskoczył mnie świetnym prezentem, a popołudnie
należało już do mojego mopa czytaj moich włosów czy raczej tego
co z nich zostało. Ucieszona prezentem od Mikołaja pojechałam do
fryzjerki. Specjalistka obejrzała mojego mopa i cóż podśmiewała
się z mej nieszczęsnej fryzury. Nie mogła zrozumieć jak inna
fryzjerka mogła wypuścić mnie w takich włosach. Stwierdziła,
że włosy są spalone i na pewno nie będą się kręciły. Cóż
miałam robić z tym nieszczęsnym kolorem na mej głowie? Podjełam
jedyną słuszną decyzje – farbuje włosy na ciemno, czekam jak
odrosną i znowu cieszę się swoimi lokami. Naszły mnie jednak
wątpliwości...
Jak ja będę
wyglądała w ciemnych włosach?
A co jeśli
kolor będzie się wypłukiwał?
Co z
odrostami, jak teraz będę wyglądała?
Czy moje
włosy będą
jeszcze kiedyś zdrowe?
Jakim cudem
mam spalone włosy?
I
najważniejsze z pytań - Czy loki powrócą?
Spalone
włosy mam od rozjaśniacza. Ok, ale kto mi je spalił? Fryzjerka.
Która, jak? Nie ma sensu dociekać, oskarżać. Zostawiam
przeszłość. Patrzę już tylko w przyszłość. Mam jeden cel –
przywrócić moim włosom zdrowy wygląd i loki. Zaczęłam
od nowego koloru włosów, żeby wyglądać jak człowiek. Nowy kolor
to Garnier Olia bez amoniaku 4.15 mroźna czekolada. Cóż farba jak
farba. Nie mogę tak naprawdę ocenić jej obiektywnie ponieważ nie
farbowałam nią naturalnych włosów tylko rozjaśnione, na których
spoczywał dziwny kolor blond i rudy. Odrost chwycił za pierwszym
razem, a reszta włosów nie do końca więc fryzjerka nałożyła
tylko na nie kolejny raz farbę, na suche włosy. Za drugim razem
kolor wyszedł już taki jak miał. A wyszedł bardzo ciemny, dużo
ciemniejszy niż to sobie wyobrażałam, ale ładny. Mimo to byłam
zadowolona. Mój mąż przeżył szok, a nasz przyjaciel stwierdził,
że wyglądam teraz jak taka „bicz“
hehe więc
stwierdziłam, że jest dobrze ;)
Gdzie moje loki ???
Witajcie na blogu pokręconej.
Znając mnie
będzie tu poruszana przeróżna tematyka. Głównym wątkiem będą
jednak moje włosy
i wszystko
co się z nimi wiąże. Teraz przedstawię Wam moją włosową
historię.
Przez niemal
całe dorosłe życie miałam loki, piękne, zdrowe i bezproblemowe.
Włosy zaczęły mi się kręcić w LO. Przez około 10 lat
rozjaśniałam moje lokasy. Oczywiście zabiegi wykonywała mi
fryzjerka, sama bałabym się ingerować we włosy czymś tak
niebezpiecznym jak rozjaśniacz.
Miałam
okres prostowania loczków, ten jednak szybko minął i nie narobił
szkód. Dwa razy w ciągu tego okresu zmieniłam kolor na coś w
stylu mokki, więc dość ciemny. Zawsze jednak wracałam do blondu.
Geste, grube pasemka na moich włosach wyglądały jakbym je całe
farbowała na blond. Aktualnie mam włosy krótkie, niemal czarne i
kompletnie proste.
Dlaczego?
Jak to
się stało?
Co na
to wpłynęło?
Dobre
pytania, na które wciąż szukam odpowiedzi.
W ciągu
ostatniego roku zauważyłam, że skręt włosów nieco się
poluzował. Pomyślałam, że to wynik dość długich włosów.
Zmieniłam pielęgnacje, zaczęłam olejować włosy. Byłam pełna
nadziei. Włosy z każdym olejowaniem stawały się mięciutkie i
pełne blasku, co raz zdrowsze, przestały się rozdwajać.
Pewnego
ponurego, deszczowego i chłodnego dnia dokładnie 23.11.2014r.
Fryzjerka namówiła mnie na ciemny blond. Początkowo tak właśnie
chciałam. Jednak nieco się bałam i zmieniłam zdanie. Wolałam
pasemka blond, bo bałam się co to z tego farbowania wyjdzie.
Fryzjerka powiedziała, że będzie dobrze więc jej zaufałam i
czekałam na ciemny blond. Efekt tego farbowania był straszny.
Wieczorem nie zauważyłam co się stało, jedynie troszkę
byłam zła, bo zbyt krótko ścięła mi włosy. Kolor był
dla mnie nowy więc uznałam, że muszę się przyzwyczaić. Byłam
też konkretnie zmęczona trzykrotnym farbowaniem. No, bo najpierw
odrosty, potem reszta włosów, potem znowu reszta włosów, bo nie
chwyciło. Następnego dnia rano nie miałam czasu przyglądać się
w lustrze. Dopiero około 13.00 (apropo co
za ironia, pechowa
trzynastka) chwyciłam lusterko i
pobiegłam do okna zobaczyć fryzurę w świetle dziennym. Moja
reakcja była typowo polska - o kurwa –
powiedziałam głośno. Byłam przerażona. W świetle dziennym dość
duży już odrost był rudy!!! Reszta włosów ni to blond ni to sama
nie wiem co. Trochę wpadały w zieleń. Byłam przerażona. Nie
dość, że fryzjerka ścięła mi za dużo włosów, bo miały być
do ramion, a nie przed, to jeszcze wyglądałam jak mój mop po
remoncie. Logiczne, że jak włosy wyschną to są krótsze, a tym
bardziej falowane czy kręcone włosy.
W pośpiechu zaczęłam przeglądać internet w
poszukiwaniu dobrej fryzjerki, która w jakiś sposób naprawi mi
włosy. Ku mojemu zdziwieniu, ku mojej radości znalazłam!!!
-Wróciła!- krzyknęłam.
Ogromnie się ucieszyłam z wiadomości, że wróciła do miasta
pewna fryzjerka, u której byłam raz jedyny, ale byłam tak
zadowolona, że zapadła mi porządnie w pamięć. Nazwijmy ją M.
Natychmiast do niej uderzyłam. Termin oczekiwania dwa tygodnie. Dla
mnie to była wieczność. Nadszedł w końcu ten dzień, a był to
06.12.2014r. Mikołajki!!! Pomyślałam, że to dobrze wróży, choć
przesądna nie jestem to jakoś poczułam, że będzie dobrze i ta
data ma w sobie jakąś magie.
Moje włosy przed rozjaśnianiem
Odrost przed feralnym farbowaniem na ciemny blond
Włosy po obcięciu i farbowaniu (uwierzcie - na zdjęciu wyglądają jeszcze w miarę dobrze, na żywo były lekko zielone)Moje włosy przed rozjaśnianiem
Włosy rozjaśnione blond pasemkami, przed obcięciem i feralnym farbowaniem na ciemny blond
Subskrybuj:
Posty (Atom)