Witajcie na blogu pokręconej.
Znając mnie
będzie tu poruszana przeróżna tematyka. Głównym wątkiem będą
jednak moje włosy
i wszystko
co się z nimi wiąże. Teraz przedstawię Wam moją włosową
historię.
Przez niemal
całe dorosłe życie miałam loki, piękne, zdrowe i bezproblemowe.
Włosy zaczęły mi się kręcić w LO. Przez około 10 lat
rozjaśniałam moje lokasy. Oczywiście zabiegi wykonywała mi
fryzjerka, sama bałabym się ingerować we włosy czymś tak
niebezpiecznym jak rozjaśniacz.
Miałam
okres prostowania loczków, ten jednak szybko minął i nie narobił
szkód. Dwa razy w ciągu tego okresu zmieniłam kolor na coś w
stylu mokki, więc dość ciemny. Zawsze jednak wracałam do blondu.
Geste, grube pasemka na moich włosach wyglądały jakbym je całe
farbowała na blond. Aktualnie mam włosy krótkie, niemal czarne i
kompletnie proste.
Dlaczego?
Jak to
się stało?
Co na
to wpłynęło?
Dobre
pytania, na które wciąż szukam odpowiedzi.
W ciągu
ostatniego roku zauważyłam, że skręt włosów nieco się
poluzował. Pomyślałam, że to wynik dość długich włosów.
Zmieniłam pielęgnacje, zaczęłam olejować włosy. Byłam pełna
nadziei. Włosy z każdym olejowaniem stawały się mięciutkie i
pełne blasku, co raz zdrowsze, przestały się rozdwajać.
Pewnego
ponurego, deszczowego i chłodnego dnia dokładnie 23.11.2014r.
Fryzjerka namówiła mnie na ciemny blond. Początkowo tak właśnie
chciałam. Jednak nieco się bałam i zmieniłam zdanie. Wolałam
pasemka blond, bo bałam się co to z tego farbowania wyjdzie.
Fryzjerka powiedziała, że będzie dobrze więc jej zaufałam i
czekałam na ciemny blond. Efekt tego farbowania był straszny.
Wieczorem nie zauważyłam co się stało, jedynie troszkę
byłam zła, bo zbyt krótko ścięła mi włosy. Kolor był
dla mnie nowy więc uznałam, że muszę się przyzwyczaić. Byłam
też konkretnie zmęczona trzykrotnym farbowaniem. No, bo najpierw
odrosty, potem reszta włosów, potem znowu reszta włosów, bo nie
chwyciło. Następnego dnia rano nie miałam czasu przyglądać się
w lustrze. Dopiero około 13.00 (apropo co
za ironia, pechowa
trzynastka) chwyciłam lusterko i
pobiegłam do okna zobaczyć fryzurę w świetle dziennym. Moja
reakcja była typowo polska - o kurwa –
powiedziałam głośno. Byłam przerażona. W świetle dziennym dość
duży już odrost był rudy!!! Reszta włosów ni to blond ni to sama
nie wiem co. Trochę wpadały w zieleń. Byłam przerażona. Nie
dość, że fryzjerka ścięła mi za dużo włosów, bo miały być
do ramion, a nie przed, to jeszcze wyglądałam jak mój mop po
remoncie. Logiczne, że jak włosy wyschną to są krótsze, a tym
bardziej falowane czy kręcone włosy.
W pośpiechu zaczęłam przeglądać internet w
poszukiwaniu dobrej fryzjerki, która w jakiś sposób naprawi mi
włosy. Ku mojemu zdziwieniu, ku mojej radości znalazłam!!!
-Wróciła!- krzyknęłam.
Ogromnie się ucieszyłam z wiadomości, że wróciła do miasta
pewna fryzjerka, u której byłam raz jedyny, ale byłam tak
zadowolona, że zapadła mi porządnie w pamięć. Nazwijmy ją M.
Natychmiast do niej uderzyłam. Termin oczekiwania dwa tygodnie. Dla
mnie to była wieczność. Nadszedł w końcu ten dzień, a był to
06.12.2014r. Mikołajki!!! Pomyślałam, że to dobrze wróży, choć
przesądna nie jestem to jakoś poczułam, że będzie dobrze i ta
data ma w sobie jakąś magie.
Moje włosy przed rozjaśnianiem
Odrost przed feralnym farbowaniem na ciemny blond
Włosy po obcięciu i farbowaniu (uwierzcie - na zdjęciu wyglądają jeszcze w miarę dobrze, na żywo były lekko zielone)Moje włosy przed rozjaśnianiem
Włosy rozjaśnione blond pasemkami, przed obcięciem i feralnym farbowaniem na ciemny blond
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz